niedziela, 18 sierpnia 2013

Imagin- Larry


Imagin o Larrym x

Nie jestem zniewieściały i nigdy nie byłem. Nie wyglądam, jak to się mówi, jak pedał. Dziewczyny mi się podobały, i podobają nadal, bo potrafię docenić piękno (tak sądzę). Ale z żadną nie poszedłbym do łóżka – po prostu nie dałbym rady. Jeszcze jako młody chłopak całowałem się z dziewczynami i umawiałem na randki, ale to nie było to.
Między innymi z tego powodu, że jako nastolatek spotykałem się z dziewczynami, nikomu nie przyszło do głowy, że jestem homo. Inna sprawa, że nigdy nie byłem w żadnym trwałym i porządnym związku z kobietą – nie miałem NIGDY stałej dziewczyny. Moja mama była jednak przekonana, że to minie, pójdę na studia, poznam jakąś uroczą niewiastę z nienagannymi manierami, zakocham się i uszczęśliwię ją wnukami. Na studia owszem, poszedłem, wynająłem mieszkanie z kumplami i wtedy się zaczęło – pierwsze imprezy, nowi ludzie, kilka wizyt w klubach o odpowiedniej reputacji i poznałem JEGO. Jak przewidziała moja mama – wpadłem. Po uszy…
Miała rację.Zakochałem się w nim bezgranicznie.Był taki przsytojny i kochany, a te jego morskie tęczówki
przyprawiały mnie o dreszcze.Miał na imię Louis.Perfekcyjny mężczyzna.
Na początku nic mu nie mówiłem o mojej orientacji.Zaprzyjaźniliśmy się.Kiedy mi powiedział, że jest homoseksualistą nie powiem ulżyło mi.Wiedziałem, że teraz ja też mogę mu normalnie powiedziec i , że nnie będzie żadnych wysmiewanek, albo innych rzeczy z jego strony.Postanowiliśmy być razem.
Świetnie nam się ukladało.Zakochaliśmy się w sobie.
Pewnego dnia zdecydowaliśmy się na nasz pierwszy raz.Było bardzo romantycznie Harry wszystko dobrze przygotował.Spędziłem z nim upojną i gorącą noc.Jest niesamowity.


Po pierwszym stosunku z Louisem zastanawiałem się, czy wszystko jest ze mną ok. Tzn. czułem się taki…wolny. Jakbym zdjął kajdanki z rąk (i nie tylko…) Po prostu miałem takie przekonanie, pewność, że to jest to. Niesamowite uczucie. Spotykaliśmy się jakiś czas, zakochałem się w nim i  to on pokazał mi, jakie to jest cudowne uczucie. Jest jeszcze jedna sprawa.Jak mam powiedzieć o tym rodzicom, że jestem gejem ? Jak oni na to zareagują ? W końcu zawsze robiłem za podrywacza i flirciarza, ale kiedy spotkałem Lou moje życie zakręciło sie o 360 stopni .
Pójdę do nich i im to powiem.Cóż jak tego nie zaakceptują trudno będę musial sobie jakoś poradzić.

Nie powiedziałem im o swoim odkryciu od razu – odczekałem kilka miesięcy.Nie mogłem szybciej.Bałem się ich reakcji. Zdawałem sobie sprawę z tego, że pomyślą, że to moja fanaberia, odbiło mi, albo się buntuję. Bo jak mieli by uwierzyć w to, że ich ukochany syn  nie ma ochoty na dziewczyny?! W końcu się przyznałem, to było  w wakacje i chciałem uporządkować swoje życie osobiste. Nie mogło mi to przejść przez gardło! W końcu wydukałem, że mam kogoś (pisk mojej zachwyconej mamy i sto pytań na sekundę: czy ładna, czy blondynka, co studiuje, czy się oświadczyłem…) Postanowiłem to wykorzystać i odpowiedziałem: przystojny, brunet, studiuje informatykę a na imię ma Louis. Spodziewacie się czegoś spektakularnego? Nie dostałem po twarzy (od matki), ale ojczym  wyszedł. Nie odzywał się do mnie przez kilka miesięcy.Załamałem się, ale wytrzymałem jakoś te kilka mięsięcy.Sam do mnie podszedł i zagadal.
Brakowało mi takiej męskiej rozmowy.Z mamą rozmowa nie była taka sama jak z nim. Pogodził się z ta myslą.Postanowiłem powiedzieć o tym wszystkim, których znam.Nie będę się tego wstydził !

Na pierwszy ogień poszli moi kumple. Na początku myśleli, że robię sobie jaja. Jeden zaproponował, że podsunie mi na noc taką laskę, że wybije mi z głowy mój rzekomy homoseksualizm. Nie chciałem. Kiedy zorientowali się, że mówię serio, przestało być wesoło i przyjemnie. Odsunęli się ode mnie, znakomita większość. Na uczelni rozeszło się w mig, rozmowy cichły, kiedy podchodziłem do starych znajomych oczekujących na zajęcia. Niby nic, da się przeżyć. Potem pod moimi drzwiami zaczęły się pojawiać zużyte prezerwatywy, listy z wyzwiskami a nawet odchody (do dziś nie rozgryzłem, co miały symbolizować). Nikt nie podniósł na mnie ręki, krzywdę wyrządzano mi w ciszy i z sarkastycznym uśmiechem na twarzy.
Mimo tych uroczych niespodzianek, ani ja, ani Louis, nie myśleliśmy o rozstaniu. Zwłaszcza, że zimą, krótko przed Bożym Narodzeniem zadzwoniła moja mama i zaprosiła nas na niedzielny obiad. Co prawda nie używała imienia („przyjedź z nim” albo „co u niego”) – ale i tak się cieszyłem. Pojechaliśmy. Ojczym nie podał Louisowi ręki (mnie zresztą też), ale mama starała się być miła i zachowywać poprawnie…Doceniam. Po 2 latach naszego związku jakoś to przełknęli, na tyle, że ojczym czasem się odezwie w naszym (moim i Louisa ) towarzystwie. Czasem tylko mamie zbiera się na płacz i słyszę wtedy, że tak żałuje, że nigdy nie będzie miała wnuków… Ale cóż, i tak lepsze to, niż gdyby skreślili mnie zupełnie. Mogło być gorzej. 

Starzy znajomi? Olałem ich. Mam kilku kolegów, kilka koleżanek, to wystarcza. Przynajmniej mną nie gardzą i nie muszę się wstydzić, że jestem gejem. Chciałbym czasem pocałować Louiego w kinie albo iść z nim na spacer za rękę – ale na takie luksusy jeszcze nie możemy sobie poradzić… nie w Polsce, nie dziś
****************************
Co o tym myślicie? Komentujcie! :) 

2 komentarze:

  1. Awwww, słodkie *-*
    Jestem Larry Shipper i mi się bardzo podobało <3
    Jak zawszę to mówię : Dzięki Nim wiem, co to prawdziwa, wieczna oraz wytrwała miłość. xx

    Pozdrawiam. x

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jakie piękne!! wierze w Larrego i nie wstydze się tego! Oni są razem tacy słodcy! <3 Toleruje gejów bo każdy zasługuje na miłość a taka czasami jest bardzej wierna i wytrwała niż normalna ! :)

    OdpowiedzUsuń